O czym by tu mogła być mowa? Chociaż zbliżają się Wielkanoc, zaczyna pachnąć żurkiem, mazurkami, wędzoną kiełbasą, to ja mam na myśli głośnego ostatnio mięsnego jeża. Wstyd (?) sie przyznać, ale dowiedziałam się o nim dopiero wczoraj, podczas gdy wszyscy "bębnią" o nim od kilku dobrych dni. Z ciekawości obejrzałam film na YouTube z fragmentem Pamiętników z wakacji. I co? Jednym słowem to dalej nie wiem o co chodzi! Kompromitująco, żenujący, bez przesłania urywek, z którego, nie wiadomo, czy się śmiać, czy płakać. Chłopiec, mówiący o zaletach mięsnego jeża, śpiewający upokarzającą piosenkę, dziewczyna, która nie wyobraża sobie życia bez ów potrawy.
Może jest to dla nich coś ważnego, każda rodzina ma swoją tradycję, którą stara się pielęgnować. Może i ta nie jest zbyt wiekopomna i ambitna, ale nie mnie to oceniać. Jednak czy to jest natchnienie do scenariusza? I co w tym tak bawi ludzi? Czy polskie poczucie humoru jest aż na tak niskim poziomie. Nie wywyższam się, mówiąc, że to mnie nie bawi, jednak wolę już kota japacze :) Zresztą wyglądałam tak jak on i zadałam to samo pytanie oglądając ten film!W czym tkwi fenomen mięsnego jeża? Nie wiem i chyba szybko go nie zrozumię.Tymczasem nie żałuję, że dowiedziałam się on nim tak późno. Nic nie straciłam i ze smakiem jadłam tłuste parówki :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz